Termin ‘innowacyjność’ jest bardzo modny, odmienia się go obecnie przez wszystkie przypadki oraz poświęca mu konferencje i kongresy, podczas których wszyscy sobie nawzajem udowadniają, że innowacyjność jest kluczem do sukcesu. Na rozwój innowacyjności przeznaczane są spore fundusze, a projekty innowacyjne mogą liczyć na pierwszeństwo w wyścigu o dofinansowanie. Niestety, w tym wzajemnym przekonywaniu się przekonanych zbyt mało jest wskazówek JAK być innowacyjnym? Mam nadzieję, że poniższe rozważania pomogą Czytelnikowi w znalezieniu odpowiedzi na to pytanie.

Czynniki sprzyjające innowacyjności dzielą się na zewnętrzne i wewnętrzne; zewnętrzne są zasadniczo niezależne od firmy, natomiast wewnętrzne mogą być przez nią świadomie kształtowane. Do czynników zewnętrznych zaliczyłbym:

  • kulturę narodową,
  • system edukacji,
  • udogodnienia.

    Wśród czynników wewnętrznych należałoby wymienić:

  • kulturę organizacyjną,
  • styl przywództwa i zarządzania,
  • techniki i narzędzia kreatywnego myślenia

    Innowacyjność, to twórcze wykorzystanie kreatywnego myślenia. Umiejętność kreatywnego myślenia wymaga nie tyle inteligencji, co wyobraźni. Inteligencja jest powszechnie utożsamiana z myśleniem matematyczno-logicznym, którego pomiar zwany ilorazem inteligencji wprowadził sporo szkód w ocenie i rozwoju ludzkiego potencjału i talentu. Istnieje bowiem wiele rodzajów inteligencji, a iloraz IQ mierzy tylko jedną z nich. Wielu członków MENSA, stowarzyszenia ludzi o wysokim ilorazie inteligencji, miałoby na pewno spory problem ze stworzeniem dzieła sztuki lub ze skomponowaniem symfonii, z zatańczeniem partii solowej baletu czy wręcz z poradzeniem sobie w ekstremalnej sytuacji, np. jako rozbitkowie lub ocaleni z katastrofy lotniczej. Wszystkie te obszary i sytuacje wymagają bowiem innego rodzaju inteligencji.

    Kreatywność jest funkcją wyobraźni, która polega na umiejętności wprowadzenia do mózgu obrazów niedostępnych zmysłom. Chińskie przysłowie mówi, że Kiedy mędrzec wskazuje palcem księżyc, głupiec patrzy na palec. Tym co odróżnia mędrca od głupca jest zdolność do myślenia symbolicznego, w którym jedna rzecz może reprezentować inną. Kreatywność rodzi się w podświadomości, która nie podlega kontroli świadomego umysłu. Polega ona na tworzeniu połączeń między osiągnięciami innych ludzi. Newton stwierdził, że stoi na barkach gigantów, którzy byli przed nim.

    Kultura narodowa

    Kultura narodowa jest złożonym pojęciem, definiowanym między innymi przez:

  • dystans do władzy (równość czy hierarchia?)
  • stosunek wobec obcych (otwartość czy nieufność?)
  • podejście do czasu (monochroniczność czy polichroniczność?)
  • indywidualizm lub kolektywizm (przeważa interes jednostki czy zbiorowości?)
  • uniwersalizm lub partykularyzm (wszyscy są równi czy bywają równi i równiejsi?)

    W odniesieniu do innowacyjności powyższą listę czynników warto uzupełnić o podział na kultury pionierskie i kultury naśladowcze. Kulturę pionierską charakteryzuje skłonność do samodzielnego odkrywania i kreowania rzeczywistości, szukania praw rządzących porządkiem świata, tworzenia nowych rozwiązań i narzędzi oraz do nieoglądania się na innych. Ludzie z kultury naśladowczej przywykli do tego, że nowe idee i produkty trafiają do nich z zewnątrz (z kultur pionierskich), a im samym pozostaje jedynie stosowanie lub adaptacja tego, co wymyślili inni.

    Życie innowatora w kulturze naśladowczej jest ciężkie. Często musi on odpierać zarzuty typu: Pokaż, gdzie to działa lub Nikt na świecie tak nie robi (ergo: jest to kiepski pomysł). Ten sam innowator żyjący w kulturze pionierskiej spotkałby się natomiast z zupełnie odmienną reakcją na swoje pomysły: Nikt jeszcze na to nie wpadł? – to świetnie! Będziemy pierwsi! Wielcy wynalazcy, artyści i filozofowie byli często wyśmiewani i wyszydzani w swoich czasach i choć w tej kwestii sporo się zmieniło na lepsze, to do ideału jeszcze daleko. Innowatorom nie służy bowiem polityczna poprawność, która przejawia się skłonnością do stygmatyzowania ludzi myślących niezależnie i mających odwagę publicznie głosić swoje poglądy.

    Wydaje się, że nadal dominującą kulturą polskiego biznesu jest kultura naśladowcza, która imituje, kopiuje i adaptuje to, co trafia do nas z zachodu. Stamtąd przychodzą do nas technologie, produkty, styl życia, moda, muzyka i sztuka, itd., itp. (lista jest dość długa). Ciągle porównujemy się z zachodem, martwimy się tym, co tam o nas myślą, mówią lub piszą i często też bezmyślnie kopiujemy tamtejsze rozwiązania. Znane są nam też historie o wybitnych rodakach, którzy nie mogli się przebić w kraju i dopiero wyjazd za granicę (do krajów pionierskich) pozwolił im rozwinąć skrzydła. Dochodzi wręcz do tego, że te nieliczne rdzennie polskie aktywa, jak nasza tradycja, historia, kultura i wartości stają się obiektem ataków jako zaściankowe, staroświeckie i ogólnie démodé. W krytykowaniu naszego własnego dorobku i możliwości przodują – jak mawia mój przyjaciel – ludzie postępowi jak paraliż, którzy nawet na spektakularny sukces gospodarczy Polski w ostatnich dekadach reagowali cierpką uwagą, że: Polska to taki kraj, w którym nawet kryzys się nie udał.

    Wygląda to na przejaw głęboko skrywanych kompleksów będących spuścizną po okresie PRL, ale jest na szczęście zjawiskiem powoli przemijającym. Bierne naśladownictwo nie jest bowiem trwałym elementem naszej kultury narodowej, czego dowodzą wybitne polskie osiągnięcia z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Nasza kultura narodowa staje się tym samym coraz bardziej przyjazna innowacjom, gdyż młode pokolenie Polaków nie podziela na szczęście kompleksów swoich rodziców i dziadków. Zmiana kultury jest jednak procesem długotrwałym i trzeba będzie jeszcze trochę poczekać zanim jako naród staniemy się bardziej dumni oraz świadomi i pewni swoich talentów i możliwości.

    System edukacji

    Jak zauważył znakomity Ken Robinson Dzieci uważają, że są kreatywne, a większość dorosłych uważa, że nie jest. Opinia ta oraz fakt, że wielu wybitnych ludzi było słabymi uczniami wskazują na to, że dzisiejsze systemy edukacyjne nie służą rozwojowi naturalnych talentów, zaś ich szczytowym produktem wydaje się być profesor uniwersytecki. Utrata talentów w procesie edukacji nie jest zapewne działaniem celowym, ale jest z pewnością działaniem systemowym.

    W koncepcjach edukacyjnych ścierają się obecnie dwa podejścia: oświeceniowe i romantyczne. Wyrazem pierwszego jest racjonalny indywidualizm a wyrazem drugiego – indywidualizm naturalny. Zwolennikom racjonalnego indywidualizmu przyświeca motto Kartezjusza: Myślę, więc jestem, a w procesie edukacyjnym dominuje naukowe wyjaśnianie świata. Zwolennicy naturalnego indywidualizmu wolą stwierdzenie Czuję, więc jestem, a dominantą w procesie edukacyjnym powinno być według nich artystyczne opisywanie świata.

    Tradycyjne systemy bazują na podejściu oświeceniowym, a ich koncepcja została stworzona w dziewiętnastym wieku na potrzeby szybko rozwijającego się przemysłu i gospodarki. System edukacyjny miał wówczas za zadanie dostarczać gospodarce wykwalifikowanych kadr o wystandaryzowanej wiedzy i umiejętnościach oraz sposobach rozumowania. Różnorodność, nieszablonowość i kreatywność absolwentów nie znajdowały się na szczycie listy wymagań pracodawców. Jednak świat się zmienił i obecnie wiele czołowych firm uskarża się na niedobór ludzi kreatywnych. Zmieniły się potrzeby gospodarki, ale systemy edukacyjne pozostały z tyłu i w swoim dziewiętnastowiecznym przyciasnym garniturku borykają się z nowymi wyzwaniami.

    Coraz więcej mówi się więc o potrzebie reformy systemów edukacji w kierunku naturalnego indywidualizmu. Bazuje on na założeniu, że każdy człowiek (uczeń) jest unikalny, a zadaniem systemu edukacji jest jego wszechstronny rozwój, a nie jedynie rozwój jego akademickich umiejętności. Znajomość siebie, swoich mocnych i słabych stron, jest bowiem niemniej istotna niż znajomość świata, a celem procesu edukacyjnego powinno być wydobycie indywidualnych talentów dziecka i umożliwienie mu dalszej samorealizacji. Tego rodzaju podejście bardziej sprzyja innowacyjności niż racjonalny indywidualizm stosowany w tradycyjnym nauczaniu, a dodatkowo zwiększa w ludziach poziom satysfakcji, dając im szanse na spełnione życie.

    Ken Robinson przytacza w swojej książce („Out of our minds”) dwie piękne metafory obu omówionych wyżej systemów. Racjonalny indywidualizm to szkoła, której symbolem jest silos (wypełniony wiedzą) oraz uczniowie, których symbolizują ciężarówki. Ciężarówki podjeżdżają pod silos i po załadowaniu (proces nauczania = ładowanie wiedzy) odjeżdżają. Indywidualizm naturalny, to szkoła będąca wyrzutnią rakiet oraz symbolizujące uczniów rakiety. Proces nauczania jest poszukiwaniem dla każdej rakiety zapalnika umożliwiającego jej odpalenie.
    Pozostawiam Czytelnikom ocenę, czy nasz obecny system edukacji bardziej przypomina szkołę-silos czy szkołę-wyrzutnię. Odpowiedź na to pytanie będzie dla nich wskazówką, w jakim stopniu nasza edukacja stanowi wsparcie dla rozwoju innowacyjności.

    Nie ulega wątpliwości, że nauczanie jest coraz mniej spersonalizowane, o czym świadczy szerokie wykorzystanie testów w procesie weryfikacji wyników nauczania; wybór jednej lub kilku opcji spośród gotowych propozycji rozwiązań z pewnością nie służy niezależnemu myśleniu i zadawaniu przełomowych pytań. Proces edukacyjny obfituje w udzielanie uczniowi informacji zwrotnych, a każda uwaga krytyczna udzielona we właściwej formie i we właściwym momencie może być bardzo pomocna. Jeśli jednak będzie ona wyrażona niewłaściwie lub w niewłaściwej chwili, może okazać się zabójcza dla nowych idei będących wstępem do innowacyjności.

    Nauczanie kreatywności wymaga kreatywności w nauczaniu, która przejawia się w:

  • zachęcaniu, czyli przełamywaniu obaw i kompleksów ucznia,
  • identyfikacji talentów i ucznia i jego mocnych stron,
  • uczenia umiejętności potrzebnych w ich rozwoju

    Tymczasem mamy do czynienia z paradoksem. Rośnie znaczenie wszelkiej maści rankingów (lokaty uczniów, ranking szkół i uczelni oraz nauczycieli), a jednocześnie brakuje narzędzi do oceny kreatywności. Innowacyjność wymyka się więc zasadzie pomiaru mówiącej, że zarządzać można tym, co potrafimy zmierzyć. Widocznie, jak to ujął Elliot Eisner: Nie wszystko co jest ważne, jest mierzalne i nie wszystko co jest mierzalne jest ważne …

    Udogodnienia

    Ułatwieniem dla organizacji w tworzeniu i wdrażaniu innowacji są między innymi:

  • dostęp do informacji,
  • dostęp do źródeł finansowania,
  • dostęp do infrastruktury naukowo-badawczej,
  • ochrona prawna dot. wynalazków, wzorów użytkowych i know how.

    To te właśnie obszary absorbują najwięcej środków przeznaczanych na rozwój innowacyjnej gospodarki. Dobre i to, choć należy pamiętać, że jest to zaledwie infrastruktura, która choć jest ważna, nie wpływa automatycznie na wzrost innowacyjności, a może jedynie stworzyć przyjazne warunki dla niej.Warto w tym miejscu podkreślić, że innowacyjność i wynalazczość to nie są synonimy i że tylko niewielki odsetek innowacji (poniżej 1%) opiera się na wynalazkach. Przeważająca część innowacji powstaje w wyniku nowatorskiego zastosowania znanych i ogólnie dostępnych rzeczy i technik.

    Kultura organizacyjna

    Kultura organizacyjna jest do pewnego stopnia wypadkową kultury narodowej, choć nie tylko. Silna kultura organizacyjna potrafi ‘przemóc’ kulturę narodową, jeśli ta nie służy jej interesom. Przykładem są silne kultury organizacyjne globalnych korporacji, których członkowie zachowują się i myślą podobnie, niezależnie od tego w jakim kraju przyszło im żyć i pracować.

    Organizacje to nie mechanizmy, to organizmy. Zdarzają się niekiedy organizmy pasożytnicze, które wysysają życie ze swoich żywicieli, czyli głównie z ludzi kreatywnych. W tym kontekście pewne cechy kultur organizacyjnych nabierają szczególnie istotnego znaczenia, są to:

  • umiejętność pracy zespołowej,
  • podejście do myślenia,
  • apetyt na ryzyko.

    Innowacyjność rzadko kiedy jest wytworem pracy jednostki. Ludzie kreatywni potrzebują wymiany pomysłów z innymi oraz organizacyjnego wsparcia. Wdrażanie innowacyjnych rozwiązań jest też procesem wielofazowym – stworzenie finalnego produktu w jednej fazie (za pierwszym podejściem) zdarza się rzadko. Zazwyczaj zajmuje to kilka kolejnych prób związanych z ewolucją idei i stopniowym udoskonalaniem produktu. Wszystko to wymaga umiejętności pracy zespołowej polegającej na wymianie myśli, wspólnym planowaniu, wspólnej realizacji i wspólnym uczeniu się z doświadczeń. Cykl Deminga (patrz artykuł: „Święty Graal zarządzania”) ma tu z pewnością pełne zastosowanie. W sytuacji, gdy realizacja tradycyjnych projektów sprawia organizacjom wiele problemów, trudno spodziewać się, że projekty innowacyjne, które niemal zawsze zaliczają się do klasy extreme (ich wynik i sposób realizacji są nieznane), będą w nich skutecznie doprowadzane do końca. Projektowa dojrzałość organizacji oraz umiejętność komercjalizacji kreatywnych rozwiązań ma więc zasadnicze znaczenie dla rozwoju innowacyjności.

    Zdarzają się kultury organizacyjne, w których ceni się myślenie i są takie, w których trzeba nieustannie wykazywać się jakąś aktywnością (patrz artykuł „Działactwo”) i w których pracownik poświęcający dłuższy czas na planowanie i rozmyślanie traktowany jest jak obibok, bo „przecież nie pracuje”. Określenie „dłuższy czas” jest dość istotne, bowiem wszystko, co można wymyślić w krótkim czasie, to sprawy, które już dobrze znamy. Wskazane jest zatem komasowanie czasu, czyli łączenie kilku krótkich przerw w codziennym rozkładzie zajęć w jedną dłuższą; cztery półgodzinne przerwy w ciągu dnia niewiele dadzą, ale zamienione w jedną przerwę dwugodzinną pozwolą być może wypracować ciekawą koncepcję będącą źródłem obiecującej innowacji.

    Innowacyjność wymaga, większego niż przeciętny, apetytu na ryzyko. Skłonność do ryzyka musi iść w parze z gotowością do ponoszenia strat będących następstwem chybionych pomysłów lub nieudanych prób. Firma, która ma niewielki apetyt na ryzyko może sobie pozwolić na restrykcyjne reagowanie na niepowodzenia, choć oczywiście nie jest to dobrym posunięciem; będzie to jednak zachowanie wewnętrznie spójne. Firma, która ma ambicje bycia innowacyjną nie może sobie jednak na to pozwolić, ponieważ innowacyjność jest z definicji związana z ryzykiem, a akceptacja ryzyka musi iść w parze z akceptacją porażki. Porażka powinna stać się źródłem – bolesnej co prawda, ale jednak – nauki oraz nowych inspiracji i koncepcji. Decyzja o tym, jakie zasoby organizacja jest skłonna zaryzykować w innowacyjne przedsięwzięcia jest jednym z kluczowych wyborów strategicznych.

    Styl przywództwa i zarządzania

    Jeśli powodem awansowania ludzi na kolejne poziomy w strukturze organizacyjnej jest ich kompetencja menedżerska, to będzie to sprzyjać rozwojowi innowacyjności. Rasowy menedżer – podobnie, jak zawodowy polityk – nie ma aspiracji bycia najmądrzejszym w swoim obszarze, lecz raczej otacza się ludźmi zdolniejszymi od siebie i sprawia, aby dla niego pracowali. Wyzwala to w ludziach pokłady kreatywności oraz – co niemniej ważne – ich głębokie zaangażowanie w to, co robią. Trudno bowiem o lepszy motywator (poza przypadkiem, gdy praca stanowi czyjeś hobby) niż sytuacja, w której pracownik ma poczucie realnego wpływu na rzeczywistość, a nawet możliwość jej kształtowania poprzez realizację własnych pomysłów.

    Przeciwieństwem tego jest styl przywództwa i zarządzania oparty na awansie specjalistycznym, czyli na awansowaniu najlepszych specjalistów na liderów zespołów. Ci bowiem są często przekonani, że ich rolą jest wiedzieć lepiej i nic ich tak nie przeraża, jak perspektywa utraty autorytetu w sytuacji, gdy pracownik będzie lepiej od nich wiedział, jak ma postępować lub gdy przyjdzie do nich z problemem, którego oni nie będą w stanie rozwiązać. Specjalistyczny styl przywództwa nie sprzyja rzecz jasna innowacyjności i obniża poziom motywacji u podwładnych, którzy wyrabiają w sobie odruch wyuczonej bezradności: jest problem, to zgłoszę go szefowi, niech on się martwi i główkuje!

    Techniki i narzędzia kreatywnego myślenia

    Fundamentalne znaczenie dla kreatywnego myślenia ma umiejętność zadawania właściwych pytań; twórcy przełomowych idei nie udzielali odpowiedzi na stare pytania, lecz zadawali nowe. Chcąc być innowacyjnym trzeba przemodelować swoje myślenie w kierunku jasności celu, a celem ostatecznym rozwiązania dowolnego problemu jest zbliżenie się do rozwiązania idealnego, które wyrażone jest wzorem:

    idealność = korzyści / (koszty + szkody)

    Korzyści, to wszystkie cechy i funkcje, których chcemy, ponieważ tworzą wartość. Szkody, to cechy i funkcje, których nie chcemy, przy czym nie muszą one nawet być szkodliwe, wystarczy, że nie tworzą wartości. Koszty to nakłady, które trzeba ponieść na rozwiązanie problemu.

    Idealne rozwiązanie spełnia więc następujące formuły: korzyści > 0, koszty = 0, szkody = 0.

    Ideałów rzecz jasna nie ma, ale rozwiązanie jest tym lepsze im bliższe jest ideału. Na ogół dąży się do ideału wykorzystując istniejące zasoby systemu, co pozwala na ograniczenie kosztów.

    Autorem tej koncepcji jest Henryk Altszuler, radziecki inżynier i uczony, który stworzył zestaw narzędzi myślowych służących znajdowaniu innowacyjnych rozwiązań – głównie w obszarze techniki. Przestudiował on wraz ze swoim zespołem ponad dwieście tysięcy patentów i wynalazków w poszukiwaniu sposobów i ścieżek myślenia ich twórców. Wynikiem tej mrówczej pracy było opracowanie Techniki Rozwiązywania Innowacyjnych Zagadnień – TRIZ (ros. Tiechnika Rieszenija Izobrietatielskich Zadacz).

    Altszuler wyodrębnił pięć poziomów trudności, problemów inżynierskich wskazując jednocześnie na częstość ich występowania w praktyce:

    Poziom 1 – Rozwiązania oczywiste (32%)
    Proste rozwiązania oparte na wiedzy dostępnej w organizacji

    Poziom 2 – Drobne usprawnienia (45%)
    Adaptacja rozwiązań stosowanych w podobnych systemach w tej samej branży/przemyśle.

    Poziom 3 – Istotne usprawnienia (18%)
    Radykalne innowacyjne zastosowanie rozwiązania z innej branży/przemysłu.

    Poziom 4 – Nowe koncepcje( 4%)
    Nowatorska kombinacja technologii do nowych rozwiązań (np. nowe materiały)

    Poziom 5 – Odkrycia i wynalazki (< 1%)
    Nowy wynalazek (przełom) bazujący często na nowym odkryciu naukowym.

    TRIZ została stworzona w latach czterdziestych ubiegłego wieku i jest ciągle udoskonalana. Rosjanie ujawnili ją światu dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Była to bowiem tajna broń radzieckich inżynierów, którzy mimo ogólnego zapóźnienia technologicznego ZSRR, potrafili dzięki TRIZ przez kilka dekad skutecznie konkurować zachodem w przemyśle zbrojeniowym i kosmicznym. U podstawy TRIZ i myślenia innowacyjnego leży umiejętność właściwego zdefiniowania problemu. Dobrze ilustruje to (fikcyjna podobno) historia dotycząca pisania w kosmosie. Naukowcy z NASA mieli wydać kilkaset tysięcy dolarów na stworzenie długopisu, który pisałby w stanie nieważkości, gdzie nie działa grawitacja powodująca w warunkach ziemskich spływanie tuszu na papier. Wybierający się w przestrzeń kosmiczną Rosjanie zabrali ze sobą ołówki… Różnica w podejściu wynikała z odmiennego sformułowania problemu: Amerykanie – Jak stworzyć długopis, który będzie pisał w kosmosie? Rosjanie – Jak/czym pisać w kosmosie?

    Altszuler zaproponował bardzo piękną i użyteczną definicję systemu, jako: sposobu używania Zasobów do realizacji Funkcji dostarczającej Korzyści polegających na zaspokojeniu Potrzeby. Aby znaleźć innowacyjne rozwiązanie należy dogłębnie zrozumieć wszystkie cztery wymienione wyżej elementy, a następnie porównać system, który mamy z systemem, którego pragniemy. Okazuje się, że źródłem większości problemów jest wówczas:

  • brak, nadmiar, niedobór lub konflikt funkcji,
  • zbyt duże koszty
  • zbyt duże szkody.

    Myślenie innowacyjne jest najczęściej stymulowane przez stawianie systemowi sprzecznych wymagań. Przykładem tego jest ewolucja źródeł światła, przed którymi postawiono wymaganie, by świeciły mocniej i jednocześnie zużywały mniej energii. Wynikało to z dążenia do idealności: wzrost korzyści (świecenie) i spadek kosztów (mniejsze zużycie energii) oraz eliminacja szkód (wydzielanie się ciepła). W klasycznych żarówkach bowiem zaledwie około 2% energii było zamieniane na światło, a reszta na ciepło. Właściwe sformułowanie problemu doprowadziło z czasem do obecnych rozwiązań opartych na LED, dzięki którym proporcje te uległy odwróceniu.

    W systemach występują dwa rodzaje sprzeczności: sprzeczności techniczne i sprzeczności fizyczne. Sprzeczność techniczna występuje wówczas, gdy osiągnięciu korzyści towarzyszy negatywny skutek uboczny: pożądany parametr się poprawia, ale pojawia się lub pogarsza się parametr niepożądany. Przykładem może być zimowa opona, która dzięki odpowiedniemu bieżnikowi i bardziej elastycznemu materiałowi, z którego jest wykonana, zapewnia lepszą przyczepność, ale zarazem jest głośniejsza i szybciej się zużywa niż twarda opona letnia. Sprzeczność fizyczna występuje na poziomie wymagań, które się wzajemnie wykluczają, np. szczoteczka do zębów powinna być twarda i miękka zarazem: twarda, by skutecznie usuwać nalot na zębach, a miękka, by nie ranić dziąseł.

    W praktyce zarządzania pożywką dla innowacyjności jest stawianie jednostkom organizacyjnym celów, w których zawarte są sprzeczne wymagania. Mogą to być na przykład: wzrost jakości przy jednoczesnym spadku kosztów, poprawa bezpieczeństwa przy jednoczesnym wzroście wydajności, skrócenie czasu dostaw przy jednoczesnym obniżeniu kosztów zakupów, wzrost produktywności przy jednoczesnym zmniejszeniu energochłonności, zmniejszenie stanów magazynowych przy jednoczesnym zwiększeniu dostępności towarów, poprawa terminowości przy jednoczesnym skróceniu czasu realizacji, itd.

    Innowacyjne myślenie, to nie tylko technika burzy mózgów, która ma zresztą dość ograniczone zastosowanie i wygląda inaczej niż większość ludzi sądzi (nie jest to siedzenie przy stole i dyskutowanie na wybrany temat!). Do rozwiązywania złożonych problemów warto z pewnością skorzystać z TRIZ, która nie jest jednorodną metodą, ale zestawem różnych narzędzi takich, jak:

  • Magiczna Różdżka,
  • Małe Sprytne Ludziki,
  • Analiza Funkcjonalna,
  • Myślenie w Czasie i Skali,
  • 76 Rozwiązań Standardowych,
  • 8 Trendów Ewolucji Systemów,
  • Rozwiązanie Idealne i Audyt Idealności,
  • 40 Zasad Innowacyjnego Rozwiązywania Problemów.

    Narzędzia te kierują nasze myślenie na właściwe tory, pozwalają “wyjść z pudełka” i spojrzeć na problem z zewnątrz, podpowiadają, gdzie szukać rozwiązania i pozwalają patrzeć na problem systemowo. Niestety ich omówienie, choćby pobieżnie, przekracza zakres niniejszego artykułu. Zachęcam więc Czytelników, aby we własnym zakresie zapoznali się z tym wspaniałym osiągnięciem ludzkiego umysłu. Zachęcam przede wszystkim te osoby i organizacje, dla których innowacyjność nie jest jedynie modnym i nośnym hasłem, lecz kwestią o podstawowym znaczeniu. Może przekona ich fakt, że obecnie narzędzia TRIZ są stosowane przez te wiodące światowe koncerny, których siła opiera się na technologii i innowacjach. Jestem przekonany, że gdyby Henryk Altszuler żył i działał na zachodzie, jego nazwisko jaśniałoby w świecie pełnym blaskiem, a on sam byłby zapewne multimilionerem.

    Będę wdzięczny za Wasze uwagi do artykułu i za propozycje kolejnych tematów.

  • Dodaj komentarz

    Proszę Zaloguj się, aby skomentować
    avatar
      Subskrybuj  
    Powiadomić o

    Wyślij komentarz